Kilku bandytów terroryzuje mieszkańców śródmieścia Łodzi. - Jeśli nadal pozostaną bezkarni sama nabiję się na nóż. Może wtedy ktoś coś zrobi – krzyczy zrozpaczona matka, której syn miał przystawiany nóż do szyi.
Bandyci terroryzowali jego i jego kolegów. Bili nawet na stacji benzynowej, przy kamerach. Czują się bezkarni. Rozjeżdżali ludzi na ulicach, powodowali wypadki. Twierdzą, że nikt im nic nie zrobi bo... współpracują z policją!
To niebezpieczne zbóje. Policjanci znają ich od lat. Jeden z oprychów więcej czasu spędził w więzieniach niż na wolności.
Sytuacja w każdej chwili może wymknąć się spod kontroli. Jeśli nie będzie radykalnych działań policjantów stanie się tragedia. Rodzice zagrożonych rodzin, w obawie o swoje życie, noszą noże w kieszeniach. Przeciwko bandytom toczą się postępowania, jednak oni sami niewiele sobie robią z prawa.
Współpracujący z Cywilnym Biurem Śledczym dziennikarze zdobyli zapis monitoringu z jednej ze stacji benzynowych, na której schronili się uciekający przed bandytami młodzi ludzie. Widoczne jest, jak nawet tam napastnicy biją chłopaka. Jeden gangsterów ma w ręku nóż. Nie używa go tylko dlatego, że wie iż pomieszczenie jest monitorowane. Policjantom tłumaczy że... to nóż zabawka.
Bandyci czują się bezkarni, ponieważ jak twierdzą współpracują z policją. Ich słowa można zrozumieć tak, że donoszą na innych, w zamian za co ma być nad nimi roztoczony parasol ochronny. Nawet gdyby taki „parasol” mieli nie może być tak, żeby czuli się zupełnie bezkarnie i terroryzowali ludzi licząc na wyrozumiałość.
Nie jest to samo terroryzowanie. Rozjeżdżali ludzi samochodem, spowodowali głośny w Łodzi wypadek, po którym poszkodowana kobieta trafiła w stanie ciężkim do szpitala. Biją, straszą, handlują narkotykami, mataczą. I są wolni...
Dziennikarzy, którzy są zainteresowani otrzymaniem bliższych informacji na temat grasującej w Łodzi bandy i prowadzonych dochodzeń zapraszamy do kontaktu z Cywilnym Biurem Śledczym.