Pan Adrian został oskarżony o groźby, które miał kierować do swojej byłej partnerki za pośrednictwem wiadomości sms. Mężczyzna zapewnia jednak, że wiadomości nie wysyłał, a ktoś zarejestrował na niego starter bez jego wiedzy.
Patrząc na tę sprawę pobieżnie wszystko wydaje się świadczyć przeciwko niemu. Kobieta pokazała wysłane wiadomości. Prokuratura ustaliła u operatora, że numer został zarejestrowany na dane mężczyzny. Sęk w tym, że skazany udowadnia, że w czasie, gdy rejestrowana była karta SIM on fizycznie przebywał w zupełnie innym miejscu. Ma rachunki, świadków, którzy twierdzą, że widzieli go w tym czasie w miejscowości oddalonej o kilkaset kilometrów.
Teoretycznie nie ma możliwości, aby ktoś bez wylegitymowania się dowodem osobistym zarejestrował starter telefoniczny. W sprawie istnieć może jednak wytrych. O ile przyjmiemy, że pan Adrian mówi prawdę i faktycznie nie on zakupił kartę. Osoba, która chciała mu zaszkodzić mogła posłużyć się na przykład tak zwanym dowodem kolekcjonerskim. Wygląda on identycznie, jak ten prawdziwy. Zamawiając go można podać wskazane dane, łącznie z numerami dowodu oraz PESELem.
Starter zarejestrowany został w małym punkcie handlowym. Ekspedientka mogła nie rozpoznać falsyfikatu. Czy tak było? Czy nasza hipoteza jest prawdziwa? Nie wiemy. Nie zostało to jednak sprawdzone. Pracownica sklepu nie była przesłuchana. Sam mężczyzna zaklina się, że z wysyłanymi groźbami nie ma nic wspólnego.
Mimo, iż przysięga, że jest niewinny trafił na ławę oskarżonych. Sędzia też nie do końca był chyba przekonany o jego winie. Zdecydował bowiem o warunkowym umorzeniu postępowania karnego.
Zwracamy się do wszystkich, aby w sposób szczególny strzegli swoich dokumentów. Absolutnie nikomu niepowołanemu nie podawali wrażliwych danych, które znajdują się w dowodzie osobistym. Policjanci, urzędnicy pewnie rozpoznają podróbkę, szczególnie, że obowiązują już nowe, biometryczne wzory z lepszymi zabezpieczeniami. Ale osoby w Żabkach lub innych, małych punktach handlowych mogą mieć z tym problemy.
W najbliższym czasie rozpoczniemy działania dziennikarskie, których celem będzie uniemożliwienie wyrabiania identycznych z prawdziwymi tak zwanych dokumentów kolekcjonerskich. To wręcz nieprawdopodobne, że proceder taki jest w ogóle możliwy! W normalnych warunkach powinno nazywać się to fałszowaniem dokumentów! A osoby, które się tym trudnią trafiać do więzień.
Mężczyzna zgodził się na publikację swojego wizerunku. Przedstawiony wątek z dowodami kolekcjonerskimi jest tylko luźną hipotezą i nie musi być prawdziwy. Z drugiej strony nie jest jednak też niemożliwy.
Dziennikarzy zainteresowanych tematem prosimy o kontakt z Cywilnym Biurem Śledczym.
Policja nieprawidłowo wyjaśnia Twoją sprawę? Sędzia jest stronniczy? Ktoś składa fałszywe zeznania? Nie możesz uzyskać sprawiedliwości? Starasz się o kontakty z dziećmi? Walczysz w sądzie, ale nikt nie bierze pod uwagę Twoich argumentów? A może zostałeś fałszywie oskarżony? Będziemy interweniowali w Twojej sprawie dziennikarsko. Walczyli razem z Tobą o prawdę. Przeprowadzimy śledztwo dziennikarskie. Nagłośnimy problem. Przygotujemy konferencję prasową. Wykażemy kłamstwa i mataczenie. Zadamy każde, nawet najbardziej niewygodne pytania. Badamy również skomplikowane sprawy kryminalne, zaginięcia, morderstwa. Współpracują z nami byli policjanci i byli oficerowie Centralnego Biura Śledczego Policji. Po przeprowadzeniu śledztwa dziennikarskiego możemy być wskazywani jako świadkowie a nasze materiały zgłaszane jako wnioski dowodowe.