Odnalazł się Artur Zygmunt Gajewicz z Piaseczna, którego pomagaliśmy szukać. Przy okazji właściciel Cywilnego Biura Śledczego został nazwany… Aniołem Stróżem. To wyjątkowe podziękowanie.
Zostać nazwanym Aniołem Stróżem to chyba największa nagroda i satysfakcja, a tak córka zaginionego nazwała po odnalezieniu ojca właściciela Cywilnego Biura Śledczego. Chcieliśmy i my wyrazić wdzięczność. Tak naprawdę z tego powodu jest ta informacja. Dla istot, o których na co dzień myśli się niewiele, a szkoda bo są dla naszego bezpieczeństwa.
Poszukiwania zaginionego to był niesamowity wyścig z czasem. Przeogromny. Znaliśmy mniej więcej obszar, chociaż duży (albo wybrzeże, albo kierunek Ostróda), ale wiedzieliśmy też, że trzeba się śpieszyć. Ciągle byliśmy krok "za", a chcieliśmy być krok "przed". Razem z rodziną mężczyzny opracowaliśmy dwa klucze, według których mógł się poruszać. Zrobiliśmy coś jeszcze. W nocy z trzynastego na czternastego stycznia trzy osoby pomodliły się do własnych Aniołów Stróżów i poprosiły je, żeby skontaktowały się z Aniołem Stróżem zaginionego, aby go pilnował, żeby nie zrobił głupoty. I podpowiedział poszukiwaczom, gdzie jechać? Zrobiły to. Dziękujemy publicznie, żeby oddać Im pokłon. Szczegółów zdradzić nie możemy, pozostaną między nami i rodziną, ale naprawdę pomogły. Przeszkodziły w już dziejących się fizycznych czynnościach. Nie zapominajcie, że każdy ma takiego Anioła Stróża i może prosić go o wsparcie. I nie powinien się tego wstydzić. To działa.
Dziękujemy również Załodze Antyradia, którego słucha odnaleziony mężczyzna za natychmiastową reakcję na naszą prośbę o emisję apelu córki zaginionego. Mimo zapchanej ramówki w związku z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy.