Cały czas badamy sprawę wypadku, do którego doszło w Kosowie Lackim. Nasz dziennikarz dotarł do zeznań, jakie podczas dochodzenia złożyli zarówno mężczyzna, który spadł z dachu, jak również świadkowie wypadku.
Przypominamy, że do zdarzenia doszło, gdy jeden z robotników pracował na dachu szkoły. Spadł na ziemię a w wyniku obrażeń jest częściowo sparaliżowany. Okazuje się jednak, że opisuje wypadek zupełnie inaczej, niż pozostałe osoby, które były w tym czasie na miejscu. Były właściciel firmy od samego początku twierdzi, że nie spadł z dachu tam, gdzie mówi. Złożył zawiadomienie o składaniu fałszywych zeznań. Policjanci przesłuchali wszystkie strony. Oto, co zaprotokołowali podczas dochodzenia w 2016 roku:
Świadek 1 (zeznania z dnia 11.02.2016 roku):
„Nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie czy zgodnie z poleceniem Andrzeja W. murowałem piąty komin, czy w tym miejscu znajdował się podest usytuowany poniżej nowobudowanego dachu. W dniu wypadku wykonywałem prace przy kominie i wszedłem na dach aby zakończyć prace budowlane związane z budową komina, ale ja nie pamiętam, który to był komin. Na dachu znajdował się młotek, kielnia, skrzynka do zaprawy, szlifierka kątowa, diaks i przedłużacz, który rozciągnięty był do komina w celu cięcia cegieł. Nie pamiętam na wysokości którego komina spadłem na ziemię. Nie pamiętam, w którym miejscu znajdował się kantorek, w którym trzymane były narzędzia. W dniu wypadku miałem stawiać kominy a nie wykonywać prace związane z kryciem blachą. Nie oddalałem się od komina, przy którym miałem pracować. Ja byłem na bocianim gnieździe, od strony boiska była blacha a z drugiej strony nie było, tak mi się wydaje. Spadłem od strony boiska. Ja spadłem na ziemię, gdy znajdowałem się na bocianim gnieździe. Próbowałem odblokować przedłużacz, który gdzieś się zaczepił. I przy tej czynności spadłem z dachu. W dniu dzisiejszym nie pamiętam, co było powodem, że spadłem z dachu. W tym miejscu adwokat Bartosz B. zadał pytanie świadkowi czy jest w stanie wskazać na wydrukowanym zdjęciu z budynkiem szkoły od strony boiska komin, z którego spadł. Świadek odpowiada, że nie jest w stanie wskazać, który to był komin bo nie pamięta. Na dach wszedłem po rozkładanej drabinie, która ustawiona była we wnęce i wchodziło się po niej na pierwszy strop budynku. Rusztowania ustawione były przy kominie przy którym wykonywałem pracę. Nie pamiętam czy chodziłem po blasze między kominami. Nie pamiętam, czy spadłem na wysokości tego komina, przy którym wykonywałem pracę.”
Świadek 2:
„Widział jak zsuwa się po blasze, ale nie pamięta gdzie stał. Upadł na trawę niedaleko studzienki kanalizacyjnej.”
Świadek 3 (zeznania z dnia 20.01.2016 roku):
„Z tego, co wiem to poślizgnął się na blasze jak znajdował się na dachu.”
Świadek 4 (zeznania z dnia 20.01.2016 roku):
„Budynek szkoły był budowany w kształcie litery „L” i spadł na ziemię w jego wewnętrznym rogu. Na nowo wybudowany dach wszedł ze mną aby przykręcać blachę. Ale jak wszedł to po zrobieniu kilku kroków się poślizgnął i spadł na ziemię.”
Świadek 5 (zeznania z dnia 29.01.2016 roku):
„Spadł on z tej części budynku, na której kryliśmy dach. Spadł on z dachu, który już częściowo był nakryty blachą. To był dach sali gimnastycznej. Spadł z dachu od strony studzienki kanalizacyjnej w odległości ok. 20 cm. W rejonie miejsca, w którym upadł znajdowały się drzwi od kantorka, w którym trzymaliśmy swoje narzędzia. W miejscu, w którym spadł nie było żadnych rusztowań. Ustawione one były na łączniku budynku starej szkoły z halą sportową od strony boiska. Nie wiem czy miał on polecenie murować piąty komin, ale wiem, że w miejscu, w którym spadł z dachu żadnej budowy komina nie było. To miejsce już było pokryte blachą i nie wiem czy on powinien tam pracować.”
Dziennikarzy, którzy są zainteresowani tematem prosimy o kontakt.
O sprawie przeczytacie również tutaj: http://cbś.com.pl/aktualnosci/281-spadl-z-dachu-badamy-sprawe