Poszukiwania Ewy Tylman przeistaczają się w szopkę, aferę, show. Publikacje monitoringów, spekulacje. Może to kosztować dziewczynę życie. Dziennikarze i rządni sensacji pamiętajcie, niechcący możecie zabić!
Na jednym z portali przeczytaliśmy skandaliczne słowa, że "szukamy żywej lub martwej". Pominiemy, kto to napisał i powiedział. Okropne. Bo tymi słowami odpycha się jakąkolwiek odpowiedzialność za czyny. To nie jest wszystko jedno! Szukamy żywej, jeśli jest taka nadzieja. I robimy wszystko, żeby szanse przeżycia powiększyć! Dyskrecja w działaniu jest ważna. Wszystko, co powoduje stan osaczenia u sprawcy może też powodować chęć zatarcia śladów i pozbycia się problemu. Po cichu zatem, konkretnie, ale do celu.
I pamiętajcie, że to policja prowadzi poszukiwania. Ruchy powinny być konsultowane. Apelujemy do wszystkich dziennikarzy, żeby jeśli chcą sensacji ugryźli się delikatnie w języki i poczekali aż im przejdzie. Może chodzić o życie lub śmierć. Powinniście - naszym zdaniem - skonsultować rzecz z policją, jeśli macie zamiar opublikować istotne informacje i przekonać się, czy nie popsujecie roboty śledczym? Chyba, że Wam nie zależy na życiu dziewczyny, a ma być tylko głośno... Ten sam apel o odpowiedzialność, zastanowienie kierujemy również do wszystkich, którzy chcą jątrzyć w internecie, w tym tzw. "zwykłych ludzi". Wiemy, że pokusa jest ogromna, paluszki świerzbią, a w głowach się gotuje, żeby skomentować, ale dobrze się zastanówcie zanim to zrobicie. Głównie pod kontem, czy ujawnienie informacji nie zaszkodzi dziewczynie? Nie wystraszy sprawcy, nie powiększy zagrożenia? Jeśli już chcecie podzielić się wiedzą zróbcie to z policją a nie publicznie.
Ze swojej strony Cywilne Biuro Śledcze oferuje rodzinie zaginionej konsultacje i pomoc. Bo być rozważnym to nie znaczy nie patrzeć policji na ręce, nie znaczy, że nie można wspierać poszukiwań, składać wniosków dowodowych, szukać winnych, analizować, podpowiadać, wiedzieć, co w takim przypadku bliscy powinni otrzymać ze strony funkcjonariuszy. Naszym zdaniem w tej sprawie, zamiast stu tysięcy świecących monitorów LED z ogłoszeniami przyda się rzetelne rozpracowanie sytuacji.