W Przyczynie Dolnej w ciągu jednej nocy zginęło pięć milionów pszczół! Cywilne Biuro Śledcze bada, co mogło być tego przyczyną? Mamy pierwsze ustalenia. Czekamy na zgłoszenia od informatorów. Zapewniamy anonimowość.
Pszczoły na pewno padły od trucizny. Na razie nie wiadomo, co nią było? Ustaliliśmy jednak kilka prawdopodobnych scenariuszy zdarzeń, czas zatrucia i drogę, jaką trucizna mogła przenieść się na owady. Możliwe jest, że pomór rozprzestrzeni się dalej. Pszczół nie da się zamknąć szczelnie w ulach. Niewykluczone, że to sami pszczelarze, niechcący zatruli swoje owady. Niestety musimy brać pod uwagę i ten wątek.
Jedna z wersji jest taka, że owady otruło coś, co znajduje się lub znajdowało na ziemi lub roślinach. W pasiekach brak jest śladów włamania. Raczej nie chodzi o działanie najbliższej konkurencji, równo potruły się bowiem wszystkie pszczoły, te z ościennych miejscowości również są zagrożone. Według specjalistów, z którymi konsultowaliśmy sprawę zbyt mało było czasu, aby trucizna przeniosła się z jednej pasieki do drugiej. Było raczej tak, że pszczoły z całej miejscowości wylatywały i siadały na czymś, co je truło. I to coś było najprawdopodobniej świeżo rozlane.
W związku z tym zwracamy się do rolników i mieszkańców Przyczyny Dolnej i okolic (promień ok. 3 kilometrów), którzy widzieli, jak ktoś rozlewa na pole lub w innym miejscu nieznaną substancję albo mają wiedzę na temat oprysków prowadzonych w dniach między drugim a czwartym października w okolicy Przyczyny Dolnej o kontakt. Najbardziej prawdopodobnymi dniami, kiedy trucizna znalazła się na ziemi są piątek lub sobota. Świadkowie mogą zgłaszać się do nas anonimowo, bez strachu, że będą musieli zeznawać w komisariacie i w sądzie. To my przekażemy każdą istotną informację śledczym.
Prosimy też o kontakt rolników, którzy w czwartek, piątek lub sobotę prowadzili prace polowe z użyciem substancji, które mogły zaszkodzić owadom.
Prosimy o informacje na temat ewentualnego rozprowadzania w okolicy Przyczyny Dolnej preparatu mającego dożywić pszczoły lub osób, które mają wiedzę na temat rodzaju cukru i jego pochodzenia, który został kupiony przez pszczelarzy. Tani, nierafinowany cukier złej jakości, na który potocznie mówi się "zmiotki" może szkodzić pszczołom. Czy ktoś sprzedał taki "na lewo"? To kolejna nasza hipoteza. Skontaktowaliśmy się już z cukrowniami w Opalenicy, Gostyniu. Środzie i Miejskiej Górce z prośbą o przeprowadzenie wewnętrznego dochodzenia, czy poza oficjalnym obrotem ktoś nie dorabia sprzedając cukier, który nadaje się tylko do wyrzucenia lub przerobienia. ZWRACAMY SIĘ DO PRACOWNIKÓW TYCH ZAKŁADÓW O INFORMACJE, ZARÓWNO O "LEWIŹNIE", JAK I INNYCH, MOŻLIWYCH POWODACH POMORU. JEŚLI TYLKO ROZPOCZĄŁ SIĘ JAKIŚ PROCEDER TRZEBA GO PRZERWAĆ BO INACZEJ WIOSNĄ ZGINIEMY Z GŁODU LUB SAMI ZACZNIEMY ZAPYLAĆ ROŚLINY. INFORMATOROM GWARANTUJEMY ANONIMOWOŚĆ! Interesuje nas również, czy zanieczyszczenia nie trafiły na pole na skutek niefrasobliwości któregoś z pracowników.
Martwe pszczoły zostały przekazane do zbadania. Przyczyna ich śmierci będzie znana za kilkanaście dni.
Rysunek: chlorofil-a.blogspot.com